Blog menu

Ostatnie posty

Latest comments

  • Piękne i dojrzałe wypowiedzi, stale wzmacniana siła...

Uczymy mężczyzn rozpoznawać kolory

3521 wyświetleń

Mężczyzna jest jak CMYK – to taka podstawowa skala czterech kolorów. CZTERECH. Kobietę z kolei można porównać do wzornika Pantone, który określa 2161 barw do wyboru, a korzystają z niego projektanci, graficy, drukarnie oraz architekci i wszyscy pracujący z kolorem. Dlatego właśnie tak trudno nauczyć rasowego samca rozpoznawać kolorystyczną gamę, także tą emocjonalną! Niemniej, oprócz wspomnianego CMYKa, czyli Cyanu (jasny odcień niebieskiego), Magenty (różowy), Yellow (żółty) i Black (czarny), warto go nieco wyedukować. Zarówno dla jego dobra, jak i lepszego samopoczucia każdej kobiety. Dla obojga. A kiedy kłopotem okazuje się wysłanie męskiego osobnika po awaryjny zakup rajstop w kolorze mokki lub beżu, to oznacza, że trzeba działać. Jeśli potem odróżni szalik w kolorze masala od turkusowej sukienki…

Myślisz, że jest tzw. „daltonem”?

Książkowi daltoniści, czyli ludzie z zaburzeniami widzenia barw wynikającymi z nieprawidłowej budowy siatkówki w oku, mają problem z rozróżnianiem koloru czerwonego i zielonego. Zauważył to u siebie angielski chemik i fizyk John Dalton, kiedy zielone przedmioty widział jako czerwone. Dziś to najbardziej powszechny rodzaj daltonizmu nazywany dichromatyzmem (bo brakuje jednego z fotoreceptorów). Przy trichromatyzmie występują różnice w czułości czopków w siatkówce, co z kolei ma wpływ na obniżenie nasycenia jednego z kolorów. Najcięższą odmianą, na szczęście występującą bardzo rzadko, jest monochromatyzm. Polega on na tym, że poza kolorami białym i czarnym daltonista nie rozróżnia żadnej innej barwy. Zazwyczaj jednak objawy tej choroby są łagodne i chory sam nie zdaje sobie sprawy, że jest daltonistą. Takich mężczyzn są miliony…

Ceglasty – zaprowadź go do barbera

Dzięki powstającym niemal masowo zakładom usług fryzjersko-barberskich skierowanych typowo dla mężczyzn, gdzie w wystroju wnętrz króluje cegła – już jest zdecydowanie łatwiej. Panuje tam klimat drewna i brzytwy, zwierza i brodacza, wydziaranego Nergala, barbarzyńskiego golibrody. Króluje kolor czarny, biały i cegła. Jak dla chorujących na najcięższą odmianę daltonizmu. Niemniej dzięki temu męski osobnik dbający o zarost wie i jest szansa, że zapamięta, iż kolor ceglany – to gdzieś pomiędzy czerwonym a rudym. Przyswojenie tej barwy jest o tyle istotne, bo to szalenie modny kolor w tym sezonie. Co ważne, to więcej niż czerwony, bliżej mu do rudego lecz wcale nie pomarańczowy. Ceglany jak cegła! Śmiało zamawiaj tę bluzkę z oryginalnym wiązaniem, będzie ją miło kojarzył (niechby nawet i ze zwierzem!):

 

                                

 

Czerwony – pokaż mu Jurka

Czerwony znają wszyscy. Aż trudno pojąć jak można go pomylić z zielonym. Dzięki Jurkowi Owsiakowi jest to kolor, który pasuje do wszystkiego, szczególnie do żółtej koszuli. Jednak nawet jeśli pomyli się z zielonym – oba nadal dobrze komponują się z żółtą koszulą. Kultowy, ponadczasowy, niczym argentyńskie tango czy gorąca Hiszpanka lub Hiszpan. A propos, jeśli Owsiak nie zadziała to pokaż mu Penelope Cruz, chociaż jest zdecydowanie za chuda.

Kolor miłości i pożądania. Hmm, może dlatego działa jak peleryna na byka. Rozpala od wewnątrz, co oznacza, że li tylko zakładając czerwoną sukienkę tak wzrasta Twój poziom pewności i seksapilu, że niechby nawet jej dobrze nie widział, będzie pewny, że oto przywdziałaś się w czerwień.

 

Biały – zagraj z nim w warcaby i jedź do Castoramy

Biały kolor to neutralne tło. Pasuje do wszystkiego, zwłaszcza do czerwonej szminki. Dziś niemal jest tak elegancki jak czarny i coraz częściej występuje w wersji wieczorowej. Razem stanowią bardzo dobraną parę. Jak Wy: Ty w białej, on w czarnej koszuli. Powiedz mu, że zagracie w warcaby. Czarny kolor widział u barbera, jest więc nikła szansa, że nie rozpozna białego. No chyba, że przegra z Tobą w warcaby, wówczas może udawać, że go faktycznie nie widziJ. Popularność białego podniósł trend na bialutkie auta. Początkowo zarezerwowany tylko dla pojazdów służbowych (białe floty Toyoty), w dość krótkim czasie urósł do rangi prestiżu (białe Lexusy). Z domieszką perłowego pigmentu dziś stanowi o ekstrawagancji i dobrym guście. Białe topy, t-shirty, sukienkimarynarki – must have w każdej garderobie, nie tylko latem. Aha! Nie tłumacz mu, że biały ma odcień zimny i ciepły. Po prostu pokaż, wykorzystując dwa różne światła żarówki – w tym celu udajcie się do Castoramy, gdzie można to zrobić na miejscu, za darmo, całkiem po męsku, że niby w domu się przepaliły.

Marsala – wypijcie wino z Indianinen

Marsala - tu będzie trudniej. Marsala to odcień brązu i fioletu, prawie bordo – w zasadzie na pierwszy rzut męskiego oka nie widać pomiędzy nimi żadnej różnicy, lecz ona istnieje. Brązowa jest drewniana deska do krojenia sera lub karton po butach. W czystym fiolecie występuje co najwyżej mata do ćwiczeń, lawenda i bakłażany (choć taka barwa też istnieje!). Połączone razem tworzą super modny kolor. Jak mówi mój syn – indiański. Jak to teraz przekazać dorosłemu facetowi? Najlepiej pójść z nim do restauracji, zamówić pół słodkie wino (ono też ma kolor marsala) lub bardziej ekonomicznie - kupić indyjski sos Tikka Masala, który  jest w każdym sklepie, bo to ostatnio polski bestseller. Na etykiecie i wieczku słoika widać to połączenie. Więc jeśli powiesz mu, że chcesz eleganckie body w kolorze marsala przypomni mu się bukiet i kolor trunku. Bo raczej ciężko będzie zorganizować spotkanie z Indianinem. Jedno jest pewne, w takim odcieniu warto zainwestować w garderobę i kojarzyć mu się z wodzem!

Fuksja – o fuck!

Nie ma się co rozpisywać. Wszyscy zapytani o zdanie wyrazili się jasno: oczojebny różowy. Bo sam różowy to magenta z tych czterech wspomnianych, podstawowych kolorów, więc jest rozpoznawalny. Fuksją staje się wtedy, gdy dodamy jasności bijącej lekko po oczach i nastąpi efekt: „wow”, czyli po angielsku „o fuck”. Taki trochę Hello Kitty. Albo raczej jakby posypać surową karkówkę na grilla rozświetlającym brokatem. Dlatego u nas fuksja też modna!

Turkus – bez słów

Ani niebieski, ani zielony, ani różowy, ani czerwony, ani biały, ani czarny. Ale odmian jest wiele: od jasnego do ciemnego. Nic prostszego: siadacie wieczorem przy butelce wina w kolorze masala, wpisujesz w wyszukiwarkę google hasło: „turkusowe morze”, po czym wybierasz w opcji: grafika. Pojawia się milion zdjęć. Razem wybieracie ten odcień turkusu, który podoba się Wam najbardziej. Ty kupujesz turkusową kiecckę i strój kąpielowy, on w tym czasie bukuje wakacje na Dominikanie, Filipinach albo Zanzibarze, mogą być wyspy Lefkada. Kup mu też turkusowe gatki na plażę. Rozumiecie się bez słów.

Na pierwszy raz wystarczy. Zaczynacie u barbera. Potem zmysłowa partyjka w warcaby z Indianinem. Wieczorem kolacja w restauracji na Zanzibarze. Po powrocie może uda się jeszcze przemalować ściany w sypialni… Jak to fajnie (byłoby) mieć TAKIEGO faceta, który śmiało rozróżni marsalę od fuksji! 

 

 

 

zostaw komentarz

Kod